”Rozkład, detrytus i dekompozycja” Brad Logan Heappey, Furniture Gallery, Auckland, 2020

Wydaje mi się, że największym dobrodziejstwem na tym świecie jest fakt, że umysł ludzki nie jest w stanie skorelować całej swej istoty. Żyjemy na spokojnej wyspie ignorancji pośród czarnych mórz nieskończoności i wcale nie jest powiedziane, że w swej podróży zawędrujemy daleko. Nauki – a każda z nich dąży we własnym kierunku – nie wyrządziły nam jak dotąd większej szkody; jednakże pewnego dnia, gdy połączymy rozproszoną wiedzę, otworzą się przed nami tak przerażające perspektywy rzeczywistości, a równocześnie naszej strasznej sytuacji, że albo oszalejemy z powodu tego odkrycia, albo uciekniemy od tego śmiercionośnego światła przenosząc się w spokój i bezpieczeństwo nowego mrocznego wieku.

Zew Cthulhu (1926), tłum. Ryszarda Grzybowska

Rozkład, detrytus i dekompozycja

W scenie otwierającej film “Blue Velvet” z 1986 (reż. David Lynch) biały sztachetowy płot, bezchmurne niebo oraz nieskazitelnie, wypielęgnowane ogrody zapowiadają ciszę, spokój oraz poczucie bezpieczeństwa. Mężczyzna w średnim wieku zajmuje się podlewaniem ogrodu wokół swojego domu. Wówczas jego wąż ogrodowy zaplątuje się, zatyka oraz skręca odcinając tym samym dostęp do wody. Ciśnienie wzbiera w zagięciu węża.
Mężczyzna walczy aby go odetkać, odruchowo i gwałtowinie szarpiąc do momentu gdy nagle zostaje trafiony w kark przez niewidzialnego sprawcę. Trzyma się kurczowo swojej szyi i pada na ziemię w kompletnej agonii.
W trakcie tej traumatycznej sceny nieprzerwanie w tle rozbrzmiewa utwór Bobby’ego Vinton Blue Velvet podkreślając klasyczne chwyty filmowe zawierające tego typu sceny. Podczas gdy mężczyzna leży na ziemi bezradnie, uwaga przenosi się na widok trawy. Gdy oddalamy się od mężczyzny i jego tragedii, zagłębiamy się coraz to w głąb.
W powiększeniu pod kępami zaczyna to przypominać wyłaniający się z mroku dziki las zapomniany przez świat. Pod tym ciemnym sklepieniem, ukazują nam się chrapliwe, głośno i instynktownie przeżuwające owady, gromadzące się jeden na drugim, zaledwie kilka cali poniżej cierpiącego mężczyzny. Symboliczny ład uzdrawia świat bez żadnego znaczenia. Lęki egzystencjalne zostają rozwiane na rzecz racjonalizacji oraz narracji które stosujemy gdy wspólnie wyobrażamy sobie na nowo świat w sposób jaki
chcielibyśmy go widzieć.
Skomplikowany, tajemniczy, chaotyczny a więc zlekceważony i ponownie skonceptualizowany w sposób nadający mu znaczenie. Ze względu na brak kontroli, koncept natury wpisuje się w pojęcie tego ponownego skonceptualizowania, stając się zamkniętym, uzewnętrznionym oraz zmieniającym się w subiektywne schronienie stabilności i regularności, bezpiecznej od “przerażającej perspektywy świata”. Poczucie rzeczywistości zostaje zamienione na hiper-rzeczywistość. Urzeczywistnił się utopijny duszpasterski bodziec. Rozkład, detrytus i dekompozycja krytycznie podważa mediację stworzoną przez siebie pomiędzy naszym
konstruktywnym ładem a ontologiczną rzeczywistością. W kontekście tej
wystawy, “ja” (ang.self) powinno być rozpatrywane jako membrana, negocjując przeciwstawność i przeplatając relacje między nimi.

Rrzeźba, wideo oraz instalacja nawiązują do zagadnienia podziału naszej psyche, która trzyma nas z dala od naszej natury jako zmodyfikowanej, sztucznej i wyobcowanej. Miniaturowe krajobrazy przypominają mieszkania, którym towarzyszy ich realnych rozmiarów mieszkaniec w przestrzeni otoczonej przez trójwymiarowe szkice rozciągnięte na płaszczyźnie całych ścian niczym maniakalne rysunki jaskiniowe a także oniryczna praca wideo przedstawiająca hipotetyczną wizję przyszłości.